Czy praca społeczna musi być niewdzięczna? Nie, ale często jest. Z doświadczeń klientów wiem, że coraz trudniej znaleźć zaangażowanych wolontariuszy, na których można polegać. Wiele osób mierzy się z trudnościami finansowymi i wybierają raczej dodatkową pracę, niż wolontariat. Do tego dokłada się często brak szacunku i trudności we współpracy z ludźmi
w stowarzyszeniach, a także z odbiorcami działań organizacji.
W ogóle praca w ludźmi jest trudna, a z moich obserwacji wynika, że po czasie pandemii jest coraz trudniejsza.
By ją wykonywać, trzeba mieć ogromną odporność psychiczną i nauczyć się radzić sobie w różnych sytuacjach.
Na szczęście nie jest tak, że dobrych, wdzięcznych i doceniających ludzi już nie ma. Czasem warto poświęcić się,
by pomóc tej jednej osobie, dla której to wsparcie będzie motorem do zmiany całego życia.
Decydując się na pracę społeczną mamy zwykle na myśli nieodpłatne poświęcanie swojego czasu, nerwów, a także niejednokrotnie pieniędzy czy majątku. Podejmując taką drogę należy zadać sobie pytanie: ile i co mogę i chcę poświęcić. Znajomość i wyznaczenie własnych granic pomoże uchronić się przed wypaleniem, rezygnacją i poczuciem zawodu.
Podziwiam ludzi, którzy wiele poświęcają dla innych w postaci pracy społecznej – to jest dobre i potrzebne. Trzeba pamiętać jednak, że mogą się pojawić też negatywne konsekwencje zbyt dużego poświęcenia, które mogą być szkodą dla rodziny, zdrowia czy finansów osobistych. Tak samo, jak praca zawodowa ma pewne granice – finansowe, godzinowe, poziomu zaangażowania – tak też praca społeczna potrzebuje podobnych granic, żeby nie przynieść więcej szkody niż pożytku.
Dodaj komentarz